Strona stworzona przez Natalię Rycko

Zdjęcia: Ewelina Prus Fotografia

Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave

 

Moja historia

 

Nazywam się Natalia Rycko i od wielu lat towarzyszę w procesach samouzdrawiania.

Moje poszukiwania równowagi i zdrowia miały swój początek w momencie, kiedy zachorowałam na nowotwór - chłoniaka w 2010 roku. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że kiedy zachorowało ciało, zachorowała także moja dusza. To był początek spotkania z tym co najważniejsze - ze mną samą. W prawdzie. Często bolesnej, często niewygodnej.

W 2017 roku odbyłam swoją najważniejszą podróż duchową do Nowej Zelandii, gdzie mieszkając w maoryskim domu spotkań tj. Marae ukończyłam najwyższy poziom wtajemniczenia MA-URI® Polinezyjskiej Sztuki Uzdrawiania. Dwa lata później zdecydowałam się zapisać do Szkoły Ustawień Hellingera z elementami szamanizmu u Andrei Drohli, która nauczyła mnie jak patrzeć na głębię rodzinnych więzi i odkrywać niewidzialne powiązania, które kształtują nasze życie.

Uczestniczyłam także w wielu warsztatach poświęconych tantrze, seksualności kobiet i i ich hormonalnej alchemii.

Praktyki szamanizmu nie uczysz się od człowieka, lecz od dzikiej natury i mądrości Ducha. Choć to zawsze była dla mnie samotna ścieżka i samodzielna, głęboka, praca, to aby uporządkować sobie to wszystko, czego do tej pory się nauczyłam zapisałam się do Szkoły Szamanizmu Roberta Rienta, którą ukończyłam w maju 2025 r. Ten wymagający czas sprawił, że moja praktyka jest jeszcze bardziej ugruntowana i pełna mocy.

Od roku studiuję także psychotraumtaologię w Gdańsku, ponieważ w mojej pracy, rozumienie mechanizmów traumy jest kluczowe.

Od wielu lat towarzyszę ludziom w powrotach do siebie – w odzyskiwaniu tego, co utracone: spokoju, siły, zaufania do własnej drogi, połączenia z sercem i ciałem, a także radości życia, którą czasem przykrywały lęk, smutek czy napięcie.

Razem wchodzimy w przestrzeń, w której można przypomnieć sobie własną moc. To podróż w głąb siebie, w której ciało staje się świątynią, a oddech – przewodnikiem.

W rytmie natury, żywiołów i rytuałów uczymy się słuchać szeptu Ziemi, mądrości przodków i głosu własnej duszy. Każdy krok jest święty, każda emocja ma znaczenie, każda łza lub uśmiech staje się mostem do uzdrowienia i przemiany.

W tej przestrzeni nie uczymy się niczego na zewnątrz – przypominamy sobie to, co zawsze w nas było. To spotkanie z prawdziwym „ja”, z tym, co dzikie, pierwotne i święte.

Prywatnie jestem szczęśliwą mamą bliźniaków: Antoniego i Aleksandra oraz najmłodszego w naszej rodzinie Mikołajka.